Świeta Bożego Narodzenia tuż,tuż . Pogoda się wściekła i zamaist sypać śniegiem, leje jek scebra...
w każdym bądź razie u mnie w tej chwili. A ja zaległości nadrabiam, jakoś nie pokolei.
Sierpniowo miał być coś na plażę. U mnie klapeczki- japoneczki, które właśnie w sierpniu na plaży od naszego polskiego piaseczku się tyci zużyły, a że jednak całe były szkoda mi było je wyrzucić .
Takie wróciły z nad morza (paseczki brzydko zżółkły)
Poddałam je małemu liftingowi . Obdziergałam paseczki bordową włóczką i dodałam szydełkową różyczkę. I tak wyszło:
A tak wyglądaja na stopach, znaczy na jednej ...
Obie to by byłby za duży szok ;P
i nie przyglądac się za bardzo, nie pamiętam kiedy byłam ostatnio z nimi u kosmetyczki....
Pozdrawiam :)
Po liftingu japoneczki wyglądają odjazdowo:-)
OdpowiedzUsuńmetamowfoza wyszla japoneczkom na dobre!!! Super pomysl!! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo się nazywa drugie życie japonki ;) Fajny pomysł
OdpowiedzUsuńFajnie odnowiłaś klapki :) Na dworze - 8 stopni mrozu, a tu tak letnio. Od razu się cieplej zrobiło.
OdpowiedzUsuń