środa, 29 lipca 2015

135. Co robiłam jak mnie nie było...WDiC

 Cykl środowy u Maknety. Zapraszam :)

Od 15-stego, czyli ostatniej środy gdy tu zaglądałam skończyłam torebkę w paski z rafii, jednak jeszcze nie ma podszewki. Ciut się bawiłam tą włóczką z odzysku, ale wszystko poprułam:( 
A potem....21 pojechałam do szpitala, więc w środę fotki żadnej też nie było ponieważ nikogo a najbardziej mnie nie interesowałyby zdjęcia z sali pooperacyjnej:(  Jednak gdy się już jako tako czułam to jedna miła pani pożyczyła mi swoją książkę do poczytania. 

  Była to powieść Moniki Szwai "Dom na klifie". Wypuścili mnie do domu przedwczoraj. I teraz odpoczywam sobie. Więc trochę o tej książce napiszę. 
  Bohaterami są dwie bardzo sympatyczne osoby: ona -Zosia Czerwonka lat trzydzieści kilka, wychowawczyni kilkunastu chłopców w różnym przedziale wiekowym z domu dziecka, strasznie zakompleksiona, z niesforną burzą loków na głowie i on- Adam Grzybowski,przystojniak z wykształcenia psycholog, zatwardziały kawaler dobiegający czterdziestki. Pracujący w jednym miejscu nie dłużej niż trzy lata. Pracował nawet jako sternik na jachcie dla bogaczy gdzieś w tropikach,obecnie ceniony dziennikarz telewizji szczecińskiej. Na początku zupełnie się nie znają. Zosia zauważa Adama w pewnym klubie gdzie lubi chodzić słuchać szant. Adam w tym czasie dowiaduje sie o śmierci swej niesamowitej ciotki Bianki, znanej w szerokim gronie ludzi uwielbiających jachty, żeglowanie i szanty.Ciotka zapisuje mu w testamencie swój dom, ale by go dostać musi spełnić 2 warunki. Po pierwsze ma się ożenić, a po drugie zrobic z domem coś dobrego.
Zosia dowiaduje się o zapisie i postanawia....oświadczyć się Adamowi, tłumacząc swą propozycje jako swego rodzaju umowę. On by dostał dom, a ona by mogła utworzyć rodzinny dom dziecka i zabrac swą grupę z tego okropnego miejsca, gdzie dyrektorka dzieci nie lubi, a jednego konkretnego to wprost nienawidzi...Niestety Adam propozycję odrzuca...
Powieść jest wzruszająca a jednocześnie z humorem. Są miejsca gdzie sie smiałąm i takie przy których sie popłakałam..a może to efekt po narkozie był ;) W każdym razie kto nie zna, bardzo polecam. Mimo,że wszystko jest przez pisarkę wymyślone to książka dotyka bardzo trudnego tematu jakim jest życie dzieci z domów dziecka i ludzi usiłujących coś z tym zrobić na lepsze.

*Mój zaledwie kilkuletni aparacik odmówił właśnie współpracy. Jutro jadę do miasta szukać jakiegoś naprawiacza cudotwórcy, na aparat był niestety tylko rok gwarancji. Telefonem natomiast o tej porze wychodzą paskudztwa a nie fotki, chyba że mój syn się jutro zlituje, w tej chwili jest niestety nieobecny.

**Udało mi sie znaleźć fotkę tej książki w przepastnej głębi internetu, o taka była okładka:
 okładkę zapisałam ze strony archiwalnej OLX. 
Pozdrawiam wszystkich serdecznie:)

9 komentarzy:

  1. Dom na klifie to ja bym chciała mieć...

    OdpowiedzUsuń
  2. Szwaja pisze bardzo sprawne powieści, lubię ją zdecydowanie. Czekam na informacje rękodzielnicze i życzę zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię prozę M.Szwai, ale czytam raz na jakiś czas - w ramach poprawiania humoru:) Dużo zdrowia życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam tę książkę i bardzo mi się podobała. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, że miałaś coś na poprawę humoru i zabicie czasu podczas rekonwalescencji :) Gorące pozdrowienia i szybkiego powrotu do zdrowia! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdrówka życzę i czekam na fotki torebki

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za wizytę i komentarz u mnie. Widzę, że nie tylko mi szpital letnie dni psuje. Ten, o którym wspominałam w notce, był nieplanowany i przesunął mi planowany zabieg - czekam na nowy termin. Zdjęcia z sali pooperacyjnej? Dlaczego nie? Ja takie mam. Szwai chyba nic jeszcze nie czytałam, ale wszystko przede mną.

    Dużo zdrowia życzę :-)

    OdpowiedzUsuń