piątek, 29 marca 2019

234. Postępy w czytaniu :)

Witam:)

    Tym razem będzie  o książce :)

"Uwięzieni w raju"- autor Mitchell Zuckoff.  Książka opisuje prawdziwych ludzi i autentyczne wydarzenia.
     13 maja 1945 roku, gdy jeszcze trwała wojna pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Japonią na Pacyfiku, doszło do pewnej katasrofy lotniczej.  Amerykański samolot wojskowy lecący nad Nową Gwineą rozbił się w nieznanym nikomu rejonie zamieszkałym przez plemiona, które nie widziały jeszcze białego człowieka. Było bardzo duże prawdopodobieństo, że byli oni kanibalamil. Na pokładzie znajdowaly sie dwadzieścia cztery osoby, w tym dziewięć kobiet. Lot był zaplanowany na około trzy godziny.  Prawdopodobnie w wyniku jakiegoś błędu pilota lub usterki technicznej samolot uderzył w gęsto porośnięte zbocze góry. Siła uderzenia była na tyle silna, że odpadły oba skrzydla, a ogon sie oderwał i wszystko stanęło w płomieniach...
    Gdy Gremlin Specjal(nazwa samolotu) nie powrócił do bazy o planowanym czasie, rozpoczęły się poszukiwania. Przeczesano z powietrza całą wyspę, jednak padający przez trzy dni deszcz skutecznie utrudniał poszukiwania. Na dodatek Gremlin był pomalowany w barwy ochronne co sprawiło, że był niewidoczny wśród gęstej roślinności (Baza znajdowała się na wybrzeżu i nosiła nazwę Hollandia, w której generał Douglas MacArtur, głownodowodzący wojskami alianckimi na Pacyfiku, umieścił kwaterę głowną, zanim przeniósł sie na filipiny). Poszukiwania trwały...
  Tymczasem z wraku płonącego samolotu udało się wydostać  kilku osobom. Jednak z powodu ciężkich obrażen przeżyły tylko trzy.  Porucznik Jon McCollm(poparzenia rąk), sierżant Kenneth  Decker( otwarta rana głowy i złamana ręka) i kapral Margaret Hastings(poparzone pół twarzy,stopy i łydki)...

   Na poczatku myślalam, że będzie to choć trochę akcja przygodowa, oczywiście straszna katastrofa na poczatku, ale może póżniej...Jednak nie, jest to bezsprzecznie literatura faktu. Autor jest  profesorem dziennikarstwa, finalistą nagrody Pulitzera za dziennikarstwo śledcze więc nic dziwnego, że z taką dokładnością starał sie wszystko dokładnie opisać. Książka zawiera dużo zdjęć osób  występujących w tej histori. Byłam pod ogromnym wrażeniem śledząc poczynania rozbitków, gdy ranni, głodni,wycieńczeni i przemoczeni do cna, idą na przód by znaleźć choć kawałek odkrytej przestrzeni, by samoloty mogły ich zobaczyć. Nie poddawali sie mając nadzieję na ratunek. Groziła im śmierć z głodu. Pani kapral w ranach poparzonych nóg rozwinęła sie gangrena, co groziło stratą nóg.Śmierć z rąk tubylców też była możliwa...
    Bardzo ciekwe jest dodanie gdzie niegdzie prawdziwych notatek z dziennika pani kapral. To co wtedy czuła, co myślala... Interesujące jest zderzenie dwóch cywilizacji. Człowieka z epoki kamiennej z "białymi duchami". Wierzenia ludu z doliny, ich obyczaje, ich wojny, ich codzienne życie.
    Odzielnym jakby etapem jest sama akcja ratunkowa.Ciekawe informacje na temat filipinskich spadochroniarzy. Ile  pracy  i działań logistycznych wymagała ewakuacja tych trzech osób i odwagi ludzi, którzy się do tego sami zgłosili.
Autor nadmienił również o powojennych  losach trójki rozbitków.
 

   Mitchell Zuckoff jak na prawdziwego dziennikarza przystało podczas pisania swej książki szukał nie tylko informacji, ale też i żywych ludzi. Ponad sześćdziesiat lat po katastrofie dotarł do jedynego żyjącego  amerykańskiego uczestnika tych wydarzeń. Był nim: Kapitan C.Earl Walter Junior-dowodzący wtedy filipińskimi spadochroniarzami, dzięki niemu powstała ta książka.

książka przeczytana w ramach -  wyzwanie "Trójka e-pik" 
jako punkt 2-książka z motywem katastroficznym

Pozdrawiam serdecznie -Mięta:)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz